Galeria Szokart w Poznaniu zaprasza dnia 31 marca o godzinie 18.00 na wernisaż prac „Formy Energii ” autorstwa Jana Ziemskiego, Kajetana Sosnowskiego i Andrzeja Nowackiego.
Kurator wystawy Daria Pyshynskaya powiedziała:
„U źródeł twórczych poszukiwań Jana Ziemskiego, Kajetana Sosnowskiego i Andrzeja Nowackiego tkwi potrzeba redukcji i koncentracji środków wyrazu. Dążenie do czystej formy prowadzi w obszary namysłu nad obrazem, którego fizyczność ucieleśnia żywą energię, uaktywnia sensualny odbiór. Dzieła każdego z trzech artystów eksplorują zjawisko wizualności, poddają w wątpliwość wiarygodność i jednoznaczność świadectwa ludzkich zmysłów – w próbie dociekania tajemnicy widzialnego balansują pomiędzy ujęciem wrażeniowym i racjonalnym.
Za ulotnością tych obrazów kryje się to, co uniwersalne – niepostrzegalna struktura rzeczywistości, prawda o świecie, której artysta dotyka bądź za pośrednictwem intuicji, jako pewnej wewnętrznej wiedzy, bądź też wysiłku intelektualnego. Harmonia form geometrycznych ma charakter esencjonalny, bliski doznania istoty rzeczy.
Przybierające formę materii reliefy i obrazy-obiekty, uwolnione od obrazowania świata widzialnego, tworzą rzeczywistości nowe, przekazują energię, emanują wielką magię kontemplacji, doznań i wzruszeń.
Pokazane na wystawie dzieła Sosnowskiego, Ziemskiego i Nowackiego przynależą do różnych lat i okresów twórczych, obrazują więc wielowątkowość myśli i eksperymentów każdego z artystów. Prace Ziemskiego i Sosnowskiego pochodzą ze zbiorów Wojciecha Fibaka, jednego z najważniejszych kolekcjonerów sztuki polskiej. Fibak już przed wielu laty dostrzegł znaczenie twórczości tak Sosnowskiego, jak i Ziemskiego, wzbogacając swoją kolekcję o ich dzieła, w jego zbiorach znajdują się również liczne reliefy Andrzeja Nowackiego”
Na zbiorowej wystawie „ Muzyka sfer” w Galerii Duża Scena UAP w Poznaniu dnia 07 marca o godz.18.00 zostaną zaprezentowane prace między innymi Joanny Imielskiej i Andrzeja Leśnika. Wystawa potrwa do 1 kwietnia 2023 r.
Oliwia Szepietowska we wstępie do wystawy podkreśla, że
„Projekt wystawy Muzyka sfer swoim tytułem nawiązuje do sięgającej czasów pitagorejskich koncepcji wiążącej ów porządek matematyczny z nieustannym ruchem ciał niebieskich, w wyniku którego powstaje harmonia – melodia, która z uwagi na niedoskonałość ludzkiej natury jest dla nas niesłyszalna. Pitagoras, dostrzegając, że dźwięki muzyczne znajdują się w ścisłym związku z liczbami rzeczywistymi, stworzył podwaliny do teorii muzyki. Myśl, że odległości między planetami odpowiadają interwałom muzycznym, a struktura kosmosu tożsama jest ze strukturą dzieła muzycznego, zapoczątkowała rozwój nauk ścisłych. Muzyka sfer jest jedną z tych idei, w których wyraziste jest napięcie pomiędzy osadzoną w liczbach, ścisłą nauką, a mistycznym wydźwiękiem paranaukowych rozważań. Wystawa zaprasza nas do obu doświadczeń, pozostawiając odbiorcom wolność wyboru interpretacyjnej drogi”.
„W cieniu Marsa” to kolejna wystawa prac Marcina Berdyszaka na która zaprasza 07 marca Galeria Test w Warszawie. Wystawa potrwa do 5 kwietnia.
Galeria Kierat w Szczecinie zaprasza 11 marca na wernisaż prac „Mały niebieski obrazek” autorstwa Anny Mielniczyk. Wystawa potrwa do 11 kwietnia.
Artystka powiedziała o wystawie:
„Przedstawiam cykl obrazów, które powstawały ponad rok. Ten rok to czas doświadczania siebie w przełożeniu na obraz malarski. To rok mojej intreakcji ze światłem koloru i materią. Tytuł wystawy to „Mały niebieski obrazek” a może… „małe wzruszenie”?
Niebieski to kolor, z którym obcujemy na co dzień. Może być powierzchnią i głębią. Może być tym co oczywiste i banalne a także tym co nieuchwytne, duchowe, ulotne.
O odbiorze widzianych obrazów decyduje to, co przechowujemy w pamięci jako wspomnienia minionych doświadczeń i wszystkiego co zostaje w nas jako ich ślad.
Częściowo jest zgromadzoną wiedzą, częściowo jest nieświadome i przejawia się w naszych nastawieniach oraz oczekiwaniach do aktualnych doznań. Kiedy patrzymy na obraz nie widzimy tylko tego, co rejestruje nasza siatkówka. Widzimy mniej, jednocześnie widząc więcej. Mniej, ponieważ skupiamy się na istotnych dla
nas elementach powierzchni obrazu, więcej bo w proces widzenia włączamy to, co spodziewamy się zobaczyć: dodajemy nasze oczekiwania i nastawienia.
Projektujemy to, co rzutujemy z naszego „ja”.
Co mniej – więcej możemy zobaczyć na płaszczyźnie płótna pełnej drgań drobnych kresek, wciągającą w przestrzenie czerwieni, różu wulkanicznego, różu pompejańskiego, grafitu, indygo, francuskich szarości, tabaczkowej żółcieni? ”
W katalogu do wystawy dr Natalia Wegner między innymi akcentuje to, że „ Kolekcja kilkunastu obrazów, w esencjonalnych tonacjach, wyraża hołd dla koloru, jego majestatu, mocy czerpiącej z prastarych, naturalnych źródeł ”.
BWA w Ostrowcu Świętokrzyskim zaprasza dnia 24 lutego na wernisaż prac „ Feedback” autorstwa Marcina Berdyszaka.
Na wystawie artysta zaprezentuje instalację poruszającą ideę iluzji, nawiązującą do słynnego pojedynku Zeuksisa z Parazjosem, który zdaniem autora uruchomił szereg działań w sztuce, wykraczających daleko poza sferę malarstwa.
Pokazana będzie również realizacja dotycząca problemu etyki fotoreportera oparta o autentyczne zdarzenie. Realizacje przestrzenne zostaną skonfrontowane z pracami fotograficznymi dokumentującymi wcześniejszą realizację, będącymi pretekstem do bezpośredniej interwencji specjalnie dobranymi tekstami, odnoszącymi się do konkretnych fragmentów zdjęć.
Wszystkie prace bazują na powstaniu kolejnych jakości wynikających z ponownej reakcji na te pierwotne. Dzięki temu wracają do nas w postaci nowych refleksji, bez względu na czas i kontekst.
Galeria Szokart w Poznaniu zaprasza dnia 21 stycznia na wernisaż prac „ Teraz i zawsze” autorstwa Jarosława Modzelewskiego. Wystawa potrwa do 10 marca 2023 r.
Aleksandra Pietrzak napisała o wystawie:
„Zamknij oczy i spróbuj wyobrazić sobie choć jeden moment ze swojej przeszłości, tej dalekiej, rzadko odwiedzanej. Przechowywane wspomnienia zaczynają tworzyć jakby zmyślony świat, który jedynie przypomina znaną nam rzeczywistość. Są one jednak z każdą chwilą coraz trudniej uchwytne. Jedyne co możemy zrobić, to zwrócić się do mitologicznej Mnemosyne, bogini pamięci, i poprosić o pomoc w przywracaniu wspomnień, na przykład za pomocą sztuki.
Każde dzieło sztuki, które powstaje, ma swoje znaczenie. Na płótnie nie może być ani za dużo, ani za mało, bowiem jego bohaterami nie są wyłącznie postaci czy przedmioty, ale także format, kolor, technika, światło. Wszystko jest ważne. Choć może to brzmieć jak skomplikowane matematyczne równanie, to doskonale rozumie je Jarosław Modzelewski – jeden z najważniejszych polskich malarzy, dla którego kluczowym środkiem malarskim jest właśnie prostota. Słowem, które dobrze opisuje jego twórczość jest „historia”. Tym razem będzie to jednak historia osobista – powrót do miejsc minionych, już nieistniejących, a żyjących na zawsze jedynie w pamięci artysty.
Ot jeden cień –
Nie więcej!
Właśnie przemija[1].
Niemożliwym jest zapanowanie nad przebiegiem własnych wspomnień, które zjawiają się znienacka i znikają równie szybko. Są one zmienne, migotliwe, chaotyczne. Modzelewski kadruje wycinki minionej rzeczywistości, próbując przypomnieć ją sobie w trakcie tworzenia. Posiada on tę rzadką zdolność nadawania wagi drobnym zdarzeniom. Artysta buduje od zera scenografię dla wrażeń wyrytych w pamięci i niejako na nowo stwarza charakterystykę portretowanych przez siebie postaci. Jak sam mówi, wynika to z nieodpartej potrzeby malowania, tak silnej, że farba zaczyna się uwalniać i wymykać z rąk.
Mówi się, że coś pamiętamy, dopóki jesteśmy w stanie to opisać. Warto więc zadać sobie pytanie, jak zapamiętujemy obrazy. Odpowiedzi nań próbował udzielić Rudolf Arnheim[2]. Twierdził on, że percepcja wzrokowa jest właśnie myśleniem wizualnym, uzupełnionym o wiedzę i doświadczenie, a także zmysły. Razem warunkują one przyszłe akty postrzegania, czyli to, w jaki sposób będziemy powracać do własnych wspomnień. Celem takiego działania jest bowiem ostatecznie rozpoznanie siebie. Z pomocą przychodzą nam wszelkiego rodzaju, znane już od starożytności, strategie mnemotechniczne, pozwalające na zapamiętywanie, przechowywanie oraz przypominanie sobie potrzebnych informacji. Jedną z nich jest wykorzystywanie wizualnych skojarzeń, którą wykorzystuje Modzelewski, próbując odbudować swój własny pałac pamięci („Z muzeum Vigelanda” 2022), poszukując jednocześnie odpowiedniej formy dla zmaterializowania własnych wrażeń.
Sztuka sama w sobie, choć być może jest to tylko złudzenie, jest nośnikiem pamięci, pozwalającym trwać temu, co przeszłe. Daje nam możliwość wglądu w minione zdarzenia, spojrzenia w oczy postaciom, których nie będzie nam już dane spotkać. Tworzy imaginarium przeszłości i teraźniejszości, wpływając silnie na to, jak wyobrażamy sobie świat. Kiedy jednak mówimy o naszych subiektywnych doświadczeniach, skupiamy się jedynie na fragmentach wspomnień: przedmiotach, kolorach, zapachach, gestach, kącie padania światła czy emocjach. Pamiętamy bowiem jedynie strzępki i fragmenty momentów, ale nigdy nie są to fotograficzne kadry. Są to detale, które się pamięta, choć całość jest bardziej rozmyta, niemożliwa do ogarnięcia spojrzeniem. Małe pamięci, które znikną zaraz po naszej śmierci. Obraz, chociażby malarski, może tę obecność przedłużyć. Jednak nie wszystkie emocje da się opowiedzieć – trzeba je „zobaczyć”.
Przypominanie sobie, zgodnie z platońską koncepcją poznania, nie ma charakteru filozoficznego. Jest to proces mentalny, stosowany w celu rozpoznania rzeczywistości widzialnej i niewidzialnej. Grecki filozof dowodził, że istnieje wiedza dana nam jeszcze przed urodzeniem, związana z naszą duszą. Ta jednak, schodząc na Ziemię, zapomina wszystko to, czego doświadczyła przed upadkiem. Anamneza jest więc raczej formą pamięci metafizycznej niż przypominaniem sobie przeszłych doświadczeń. Również Modzelewski nie maluje dosłownych obrazów – próbuje za to przywołać doznania, które wzbudziły w nim w danym czasie silne emocje. Może to być dźwięk tykającego niebieskiego zegara („Irek wyjaśnia” 2022), srebrny motocykl-zabawka kupiony w kiosku („Powrót z Łomży. Pierwszy Matchbox” 2022) czy wspomnienie stresującej lekcji w podstawówce („Matematyka (dobrze, ale nieudolnie)” 2022; „Surowy nauczyciel niemieckiego” 2022). Cały mechanizm, począwszy od formułowania się wspomnienia, aż po ostatnie pociągnięcie pędzla na obrazie, zdaje się przyjemnością i pewnego rodzaju dziecięcą zabawą w podchody. Obraz niejako chce być w pewien sposób zrobiony, co jak mówi artysta, stanowi odwieczną walkę między nim a malarzem, który jest poddany nie tylko na działanie formy, ale i pewnych ograniczeń fizycznych czy psychologicznych.
Człowiek funkcjonuje jakby poza czasem, zwłaszcza kiedy próbuje wrócić do swojego dzieciństwa. W centrum zainteresowania malarza zawsze był człowiek wraz z jego otoczeniem, ale przede wszystkim ulotność chwil. Od niedawna jednak artysta zabiera nas w melancholijną podróż po miniaturach pamięci. Nie są to wielkie obrazy, w rozumieniu XIX-wiecznej akademickiej hierarchii tematów, a jedynie strzępki myśli, które każdy z nas na różnych etapach życia odwiedza. Brak w tym przypadku intelektualnych wygibasów, jest tylko niczym niestrudzona lekkość i przyjemność z malowania. Constantin Brâncuși, rzeźbiarz rumuńskiego pochodzenia, powiedział, że kiedy tylko przestajemy być dziećmi, w zasadzie umieramy. Dzieło sztuki może być czymś więcej aniżeli tylko artefaktem – to osobista impresja, miniatura pamięci, prywatna mitologia. Dla Modzelewskiego malowanie staje się doznaniem. Wciąż upraszcza oraz monumentalizuje, ale tym razem pozwala sobie na przyjemność odkrywania na nowo rzeczy, które już kiedyś zostały poznane.
Każdemu i każdej z nas zdarzyło się zanurzyć na chwilę w odmętach własnej pamięci. Kiedy tylko w takiej sytuacji uda nam się zobaczyć coś wyraźniej, nie posiadamy się z radości. „Nawet w przypadku najprostszego rachunku cieszymy się nie dlatego, że znamy odpowiedź, ale dlatego, że poprawna odpowiedź łączy nas z innymi ludźmi, którzy też rozumieją zadanie”[3]. Odczuwamy więc przyjemność i bezpieczeństwo, kiedy nasze ciało odkrywa w przestrzeni swój rezonans. I tak obrazy artysty są do pewnego stopnia intersubiektywne. Każde z nas będzie mieć szansę odnieść się do nich, operując własnymi doświadczeniami. Są to więc to różne opowieści, które pomimo różnic w tonacji grają jedną linię melodyczną. Im więcej osób przyłączy się do snucia tej opowieści, tym silniejsza będzie jej moc. Można by powiedzieć, że malarz próbuje odnaleźć miejsce, które będzie tylko jego („Światło na starym fotelu” 2022; „Pogłębiarka przy falochronie w Ustce” 2022; „Widok z kotłowni” 2022). Zostawia jednak odbiorcę ze zlepkami informacji, które ten samodzielnie musi odnieść do własnego bagażu doświadczeń.
Rzeczy, których nikt nie dotyka, stają się martwe[4].
Wspomnieniowe wyliczenia artysty przerywają niejako widoki krajobrazów oraz pejzaże („Szkic z lasu” 2022; „Skraj lasu” 2022; „Brama w Czerwińsku” 2022). Modzelewski, choć nadal jest bacznym obserwatorem rzeczywistości, z czułością spogląda na otaczającą go naturę, zatapia się w niej i pozwala sobie oraz nam na chwilę wytchnienia. To właśnie przyroda daje możliwość osiągnięcia równowagi, a chodzenie po lesie może być jedną z najprzyjemniejszych czynności. Jesteśmy wówczas z dala od zgiełku miasta, mamy szansę zatopić się we własnych myślach. Artysta idzie natomiast do lasu po „obrazy”, chcąc stworzyć prywatny atlas wspomnień. Płótna stają się tutaj pewnego rodzajami oknami pamięci. Malarz uchyla nam rąbek własnej przeszłości. Oszczędna forma, żywy kolor, fascynacja światłem jeszcze bardziej podkreślają idylliczność przedstawianych kadrów.
Ów rodzaj nostalgii związany z płótnami Modzelewskiego wiąże się również z pojęciem retrotopii. To niemożliwa próba powrotu do „wspaniałej” przeszłości, którą idealizujemy z biegiem lat. Miniona kraina szczęśliwości zawsze wydaje nam się ciekawsza i lepsza, niż była w chwili przeżywania danych momentów. Słowem, zapamiętujemy to, co sprawia nam przyjemność, zapominając o niedookreślonych zagrożeniach, momentach smutku czy upadkach. Tworzone w tym duchu obrazy nie są już dokumentacją rzeczywistości, ale złudzeniami, które zostają z nami na zawsze. Odmalowują w ten sposób świat takim, jakim chcielibyśmy go widzieć.
Mechanizmy i strategie pamięci, jej fragmentaryczność, wybiórczość oraz tendencja do wypaczania pewnych faktów, są nieustannie przepracowywane w dziełach artystów – nie tylko tych współczesnych, choć od drugiej połowy XX wieku widać wzmożone zainteresowanie tym tematem. Modzelewski stara się „odpominać” swoje doświadczenia, jednocześnie zapraszając nas do odkrywania własnych wspomnień. Oscyluje pomiędzy przeszłością a teraźniejszością, by za pomocą obrazów zachęcić nas do podjęcia próby ponownego odczytania przeszłości, która z biegiem lat stała się nieczytelna, zatarta. W chwili tworzenia obrazu, artysta wyrzeka się niejako przeszłości, który staje się wciąż żywa i otwiera go na przyszłość. Modzelewski był i będzie („Zamalowanie obrazu” 2022), teraz i zawsze.”
Wojewódzka i Miejska Biblioteka Publiczna w Zielonej Górze zaprasza dnia 09 marca na wernisaż prac ”Chochoły i inne” autorstwa Tomasza Akusza.
Z ogromnym smutkiem zawiadamiamy o śmierci prof. Ireneusza Domagały, wybitnego scenografa, kostiumografa i grafika, nauczyciela akademickiego związanego w ostatnich latach z Katedrą Ubioru Wydziału Architektury Wnętrz i Scenografii Uniwersytetu Artystycznego im. Magdaleny Abakanowicz w Poznaniu (UAP), w której prowadził własną Pracownię.
W czasie nauki w Technikum Mechanicznym w Radomiu Ireneusz Domagała jednocześnie uczęszczał do Ogniska Plastycznego, co przełożyło się na jego dalsze zawodowe wybory.
W 1979 roku uzyskał dyplom z wyróżnieniem z grafiki warsztatowej w PWSSP (obecnie UAP) i od tego czasu był nierozłącznie związany z macierzystą uczelnią. Studiował w pracowniach Waldemara Świerzego, Lucjana Mianowskiego, Antoniego Zydronia i Magdaleny Abakanowicz, która rozbudziła w nim fascynację miękkimi strukturami.
W 1983 roku w kostiumie artysty zagrała w teatrze Krystyna Feldman, dwa lata później autor przygotował dla Teatru Dramatycznego w Elblągu scenografię do “Ożenku”.
Prof. Domagała odbył staże pedagogiczno – artystyczne w 1984 r. w Brukseli w Saint Lucas Hoger Instituut voor Beeldende Kunsten i w 1985 r. w Instituto de Artes Plásticas de Taxco w Meksyku.
W latach 1990–2016 kierował XII Pracownią Rysunku, a w latach 2011–2021 Pracownią Kostiumu Teatralnego. Pełnił również funkcję kierownika Katedry Rysunku oraz Katedry Ubioru.
Był autorem ponad 60 projektów scenograficznych i kostiumowych dla teatrów w Polsce oraz w Niemczech i USA. Był uczestnikiem kilkunastu wystaw indywidualnych i kilkudziesięciu zbiorowych w kraju i za granicą.
Ireneusz Domagała w 2005 roku został odznaczony Złotym Krzyżem Zasługi, a w 2013 Brązowym Medalem Zasłużony Kulturze Gloria Artis.
Ostrowskie Centrum Kultury zaprasza dnia 09 lutego na wernisaż prac „ Osobliwości Przestrzeni” autorstwa Izabeli Rudzkiej. Wystawa potrwa do 24 kwietnia 2023 r.
Celem działań artystycznych Izabeli Rudzkiej jest zwrócenie uwagi na siłę synergii w kompleksowym poznaniu przez człowieka otaczającego go świata oraz propagowanie wspólnego początku nauki i sztuki w tym poznaniu. W malarstwie zajmuje się poszukiwaniem synergii nauki i sztuki, ale także spójności sztuki i natury. W swoich najnowszych obrazach poszukuje ekspresji malarskiej, w której struktura i kolory niosą w sobie formę i energię inspirowaną spojrzeniem na przestrzeń i czas.
W realizacjach malarskich używa innowacyjnych, własnych technik malarskich opartych na poszukiwaniach ekspresji koloru w strukturach barwnych. Technologiczna fakturalność jej obrazów staje się symbolem nawarstwień jakie przynosi nam życie.
Galeria AT w Poznaniu zapraszam w dniu 24 października na wernsiaż prac „Pamięć semantyczna” autorstwa Joanny Imielskiej. Wystawa potrwa do 04 listopada.
O wystawie prezentowanej obecnie w Galerii AT artystka mówi: „w Pamięci semantycznej ważne są takie pojęcia jak archetypiczność, geologia, archeologia i ekologia. Materię prac stanowią listy bliskich mi osób, z których buduję obiekty-kolaże, tworzę abstrakcyjny system znaków, słów, zdań, symboli i gestów, eksponuję współzależność tekstu i obrazu. Na pozostawionych śladach odciskam swój ślad – tworzę teraźniejszość dla tych, którzy nadejdą po mnie. Każda teraźniejszość bowiem, czy obecna, czy przyszła, jak twierdził francuski archeolog Laurent Olivier, składa się zasadniczo z palimpsestu wszystkich trwań z przeszłości, które zostały zapisane w materii. Tym razem wydobyłam z chaosu rzeczy odnalezionych listy bliskich mi osób, najstarsze są z lat 50-tych, nie wszystkie pisane są do mnie. Listy, które do pewnego momentu były nieobecne w mojej pamięci, po latach nabrały szczególnej wartości, ukryte jest w nich jakieś zadziwiające piękno, okruchy życia, cząstka osoby, która je napisała, zapach nienależący do tu i teraz, kolor zżółkniętej kartki… zawarte są w nich słowa różne, bliskie, obce, podejrzliwe, pełne miłości i samotności, są słowa, które cieszą i te, które bolą, intymne, informujące, zawiadamiające. Dzięki listom odtworzyłam wiele obrazów z przeszłości, ponownie nawiązałam metafizyczną relację z ich autorami, ale jednocześnie uświadomiłam sobie, że pamięć wcale nie posiada nieograniczonej pojemności i czasu przechowywania informacji, że przeciwstawnym pojęciem pamięci jest zapominanie. Te dwa słowa: pamiętam i zapominam – stanowią jednocześnie opozycję, uzupełnienie i całość. W pracach kluczową rolę odgrywają relacje między obrazem i tekstem, są bardzo silne i wielopłaszczyznowe. Zanim powstał język pisany królował obraz, to on wyrażał myśli i kształtował przekaz”.
Galeria Garbary 48 w Poznaniu zaprasza w dniu 21 października na wernisaż prac „Maski” autorstwa Mikołaja Obryckiego.
Galeria Wspólna w Bydgoszczy zaprasza w dniu 20 października na wernisaż wystawy „Memory”, na której zostaną zaprezentowane prace Izabelli Gustowskiej, Joanny Imielskiej, Anny Marii Brandys i Martyny Miller. Wystawa potrwa do 25 listopada 2022 r.
Justyna Gongała-Wyzujak powiedziała o wystawie „Memory/Pamięć to temat pojemny i złożony. Płynnie łączy zróżnicowaną sztukę Izabelli Gustowskiej,
Joanny Imielskiej, Anny Marii Brandys i Martyny Miller.
Każda z artystek zaprasza nas w unikalną przestrzeń. Tam snuje refleksje o świecie i o sobie samej. Pokazuje drogę do prawdy, w której przeszłość przeplata się z tym, co tu i teraz, w której ciągle zmienia się perspektywa. Tytuł ich wspólnej wystawy przywodzi na myśl grę – w odsłanianie i zasłanianie, poszukiwanie właściwego obrazu. Kunszt artystyczny i waga podejmowanych przez artystki tematów, nie wyklucza wrażenia, że jest w ich twórczych praktykach jakaś doza zabawy. Wolność, nieposkromiona wyobraźnia, emocje, zmysłowość i tajemnica.
Autoportrety Izabelli Gustowskiej wyłaniają się przed nami jakby z magicznej szklanej kuli, która inaczej niż w bajkach, zamiast zwiastować przyszłość, ujawnia miniony czas. Opowiada o nim sama artystka – jej twarz, zmieniające się na przestrzeni lat ciało. Dopowiadają ją wyszukane kadry i przypadkowo uchwycone detale. Kolejne etapy znaczą coraz to nowsze aparaty – modele widać wyraźnie na lustrzanych odbiciach. A jednak całość historii pozostaje zagadką, która pobudza wyobraźnię. Z pewnością i dla niej samej ta przeszłość ma jeszcze wiele do odkrycia.
Wyjątkową formę zanurzenia w przeszłość prowokuje Martyna Miller, realizując projekt Sexinsitu (Sex tu i teraz). Na wystawie artystka pokazuje film przedstawiający żywiołowy, ludzki, a zarazem fantastyczny organizm. To wizualizacja eksperymentu, badającego pamięć ciała. Istotną, a niewidoczną na obrazie częścią są doznania jego współtwórców, którzy zdecydowali się w pojedynkę odtworzyć wybrane seksualne doświadczenie. To intymne, a zrazem wspólnotowe przedsięwzięcie, realizowane dzięki ich otwartości, samoświadomości i odwadze do przekraczania indywidualnych oraz społecznych norm i granic. Seks w filmowym obrazie Miller to czyste piękno, witalność, prawda i wyzwolenie.
Uwikłanie w system społecznych ról i norm oraz poszukiwanie indywidualnej, nieustannie kształtującej się tożsamości to temat prac Anny Marii Brandys. Organicznych form z papieru i tkanin, złożonych w pozornie uporządkowane stosy, zamkniętych w sztywne ramy drewnianych skrzynek i gablot. Obiekty powstały z dziecięcych rysunków, listów, zapisków z pamiętnika i dokumentów, które dawno straciły swą pierwotną istotę. Tworzenie z nich bezładnej celulozowej tkanki pozwoliło jej raz jeszcze, fizycznie dotknąć minionego czasu, wykreować enigmatyczny zapis tego, co teraźniejsze, a także wyzwolić wiarę i otwartość, na to, co będzie potem.
Listy, zapiski, różnego rodzaju skarby z prywatnego archiwum stanowią główną materię prac Joanny Imielskiej. Artystka podchodzi do nich z ogromną czułością. Ważny jest dla niej aspekt sentymentalny, ale czułość tę podkreśla perfekcja i pietyzm, z jakimi wykonuje swoje reliefowe obrazy – kolaże, rolaże, warstważe, chismaże, prolaże. Pełne kontekstów i symboli, a zarazem haptyczne, pobudzające zmysły formy. Choć szeroko zakrojone badanie istoty upływającego czasu od lat stanowi domenę jej sztuki, to prace te doskonale oddają też charakter doznawania teraźniejszości – fragmentaryczny, jakby poszatkowany i wielowymiarowy.
Susan Sontag już w 1966 roku, w eseju Przeciw Interpretacji zwracała uwagę na fakt, że żyjemy w rzeczywistości nadmiaru, nadprodukcji, przytłaczającej ilości bodźców, przez co musimy na nowo uczyć się po prostu widzieć, słyszeć i odczuwać. Że do odbioru sztuki nie potrzeba nam hermeneutyki, ale erotyki. Wystawa Memory/Pamięć jest doskonałą przestrzenią do stymulowania uwagi i wrażliwości”.
Galeria Miejska we Wrocławiu zaprasza dnia 6 października na wernisaż wystawy „ Angor Animi” autorstwa Marcina Berdyszaka. Wystawa potrwa do 5 listopada 2022 r.
Kuratorka wystawy Katarzyna Zahorska powiedziała o wystawie:
„Tytuł ekspozycji – angor animi – to termin zaczerpnięty z nomenklatury medycznej. Nazywa on, przejawiające się symptomami psychicznymi i fizycznymi, niekontrolowane przekonanie o znalezieniu się w stanie umierania. Berdyszak przenosi go jednak na grunt społecznych rozważań i, za polskim filozofem, politologiem i filozofem, Leszkiem Koczanowiczem, posługuje się nim w charakterze ogólnej diagnozy postawionej współczesnej rzeczywistości. W tym kontekście angor animi jawi się w refleksji artysty jako reprezentatywna dla całych nowoczesnych wspólnot czy nawet narodów pewność bliskiego unicestwienia.W ramach wystawy Berdyszak bada tematykę lęku osadzonego w rozmaitych kulturowych, społecznych oraz cywilizacyjnych aspektach. Artysta uwzględnia przy tym ogólny, ponadjednostkowy wymiar trawiącego nowoczesność niepokoju, ale i własną, subiektywną perspektywę. Berdyszak eksploruje więc kategorię lęku w kontekście różnokierunkowych, podejmowanych przez niego przez dekady twórczej praktyki, wątków narracyjnych, dotyczących m.in. społecznych i cywilizacyjnych konsekwencji kultury kapitalizmu, gwałtownie zachodzących procesów rewidowania i dezaktualizowania się znaczeń i wartości, zjawiska przejmowania treściowego potencjału natury przez kulturę oraz odwiecznego zagadnienia upływu czasu w coraz bardziej odpornej na przemijanie, bo stechnicyzowanej i scyfryzowanej, rzeczywistości.W tych wielowarstwowych rozważaniach artysty nad lękiem bardzo silnie wybrzmiewa jednak namysł nad bieżącymi wydarzeniami związanymi z agresją Rosji na Ukrainę. Snując refleksję na temat wojny toczącej się za naszą wschodnią granicą, Berdyszak postanawia tym razem zastąpić banana, swój nieodłączny artystyczny atrybut, motywem gwiazdy, która, popkulturowo kojarzona jako symbol jakości i prestiżu, w najnowszych dziełach twórcy staje się nośnikiem iluzji bezpieczeństwa i wartości oraz ideologicznym medium społecznego uśpienia. Jak podkreśla bowiem artysta: Gwiazda zastępuje dziś tę słynną skórkę od banana, na której zresztą wszyscy się poślizgnęliśmy”.
Pragniemy poinformować, że w tym roku uzyskaliśmy rekordową kwotę w wysokości 277 400,00 złotych na rzecz Stowarzyszenia Wspierania Transplantacji Szpiku i Onkologii Dziecięcej „Dzieciaki Chojraki”.
Podczas tegorocznej edycji naszym celem było zebranie środków na zakup Cytofluorymetru przepływowego, który służy do diagnostyki i monitorowania wyników leczenia chorób limfoproliferacyjnych, w tym ostrych białaczek, które są najczęstszym nowotworem wieku dziecięcego. Urządzenie będzie wyposażeniem Kliniki Onkologii, Hematologii i Transplantologii Pediatrycznej UM im. Karola Jonschera w Poznaniu.
W ubiegłym roku również był planowany zakup Cytofluorymetru, ale ostaecznie w maju 2022 roku przekazaliśmy na rzecz nowej kliniki „Dzieciaki Chojraki”śluzę do podaży leku w pracowni Leku Cytostatycznego o wartości ponad 170 tys. złotych.
W rozgrywkach tenisowych I miejsce zajęła para Maciej Tomczak/Wojciech Urban, która w finale pokonała duet Andrzej Porębski/Maciej Borowiak.
III miejsca zajęły pary Roman Sowiński/Maciej Lorenz oraz Jakub Piec/Jacek Koczorowski.
Zapraszamy na recital sopranistki Adriany Ferfeckiej, który odbędzie się 10 czerwca o godzinie 19.00 w Teatrze Polskim w Poznaniu.
Adriana Ferfecka jest absolwentką legnickiej Szkoły Muzycznej na wydziale fortepianu i śpiewu solowego. Ukończyła studia na Wydziale Wokalnym Uniwersytetu Muzycznego Fryderyka Chopina w Warszawie w klasie śpiewu solowego prof. Jolanty Janucik. W 2015 roku uczestniczyła w projekcie dla młodych śpiewaków na Salzburger Festspiele w Austrii, gdzie wcieliła się w postać Rozyny w Cyruliku sewilskim G. Rossiniego.
Adriana Ferfecka jest laureatką pierwszych nagród na licznych konkursach, między innymi na Międzynarodowym Konkursie „Ferruccio Tagliavini” w Austrii (2014), Międzynarodowym Konkursie Le Grand Prix de l’Opera in Romania (2014), Międzynarodowym Konkursie Wokalnym DEBUT w Niemczech (2014), Międzynarodowym Konkursie Operowym „Ottavio Ziino” we Włoszech (2014), Międzynarodowym Konkursie Śpiewu Iris Adami Corradetti we Włoszech (2016). Zdobyła trzecią nagrodę oraz nagrodę specjalną Soroptimist Club Vercelli Prize na 69. Międzynarodowym Konkursie Muzycznym Gian Battisty Viottiego we Włoszech oraz drugą nagrodę na Międzynarodowym Konkursie Wokalnym im. Ady Sari.
W latach 2015-2017 związana była z berlińską Deutsche Oper gdzie wystąpiła w takich partiach jak: Pierwsza dama w Czarodziejskim flecie W.A. Mozarta, Xanthe w Miłości Danae R. Straussa, Barbarina w Weselu Figara W.A. Mozarta, Frasquita w Carmen G. Bizeta czy Zerlina w Don Giovannim W.A. Mozarta. W 2018 roku powróciła tam z partią Micaëli w Carmen, a w bieżącym sezonie 2021/22 zaśpiewała partię Mimi w La Bohème G. Pucciniego u boku Josepha Callei.
Artystka śpiewała na scenie Teatro dell’opera di Roma w Rzymie, gdzie wcieliła się w postać Corinny w Podróży do Reims G. Rossiniego. Na deski tego teatru powróciła również w roli Valencienne w Wesołej wdówce F. Lehára oraz Ilii w Idomeneo W. A. Mozarta. W bieżącym sezonie zadebiutowała tam partią Liu w Turandot G. Pucciniego reżyserowanej przez Ai Weiweia.
Występowała na deskach takich teatrów jak Teatro La Fenice w Wenecji (Valencienne w Wesołej wdówce), Dutch National Opera&Ballet w Amsterdamie (Nella w Gianni Schicchi G. Pucciniego), Teatro Lirico Di Cagliari (Susanna w Weselu Figara), Opera Wrocławska (Mimi w La Bohème), Opera i Filharmonia Podlaska (Saffi w Baronie cygańskim J. Straussa) Opera Śląska (Mimi w La Bohème, Adina w Napoju miłosnym Donizettiego) Wcieliła się w tytułową postać w operze Siostra Angelica G. Pucciniego pod batutą José Cury podczas Inauguracji Międzynarodowego Festiwalu Sztuki Wokalnej im. Ady Sari w Europejskim Centrum Muzyki Krzysztofa Pendereckiego.
Za swoje osiągnięcia została nagrodzona stypendium Ministra Kultury i Sztuki.
Adriana Ferfecka współpracowała z takimi reżyserami jak: Robert Carsen, Damiano Michieletto, David Herman, Ole Anders Tandberg, Jan Philipp Gloger, Roland Schwab oraz dyrygentami: Stefano Montanari, Michele Mariotti, Jerzy Maksymiuk, Marc Albrecht, Donald Runnicles, Andrea Battistoni, José Cura.
Tegoroczna 16 edycja akcji charytatywnej Tennis Art odbędzie się 10-11 czerwca. W ramach akcji 10 czerwca zapraszamy na Tennis Art Galę do Teatru Polskiego w Poznaniu na recital sopranistki Adriany Ferfeckiej.
11 czerwca na obiekcie Kortowo Tennis Club odbędzie się deblowy charytatywny turniej Tennis Art Cup. Na godzinę 14.30 zaplanowana jest licytacja, z której dochód zostanie przeznaczony na zakup sprzętu medycznego dla oddziału dziecięcego Kliniki Onkologii, Hematologii i Transplantologii Pediatrycznej w Poznaniu ul. Szpitalna.
Galeria w Trzyńcu ( Trinec) zaprasza 3 maja na wernisaż prac Joanny Imielskiej ” Pamieć kamienia” autorstwa Joanny Imielskiej.
Wystawa potrwa do 3 czerwca 2022 r.
Joanna Imielska o wystawie mówi :
Pomysł na wystawę: Pamięć kamienia zrodził się w sierpniu 2021 roku, kiedy po raz pierwszy przyjechałam do Trzyńca. W Galerie KD Trisia przypadkowo spotkana kobieta, z pewnością tam pracująca, pokazała mi zadziwiające skamieniałości, kiedy je zobaczyłam od razu wiedziałam, że to będzie historia, o której chcę opowiedzieć. Historia, która w doskonały sposób wpisuje się w moje dotychczasowe rozważania o czasie, ale tym razem sięgam w przeszłość bardzo odległą, niekiedy trudną do wyobrażenia. Wystawa jest dedykowana miastu Trzyniec, skomponowana na zasadzie mojego subiektywnego po nim przewodnika.
Między makroskalą a mikroskalą
W moich pracach przechodzę od makroskali do mikroskali, wyznaczam kierunek: Świat – Europa – Polska – Poznań – Pępowo – Czechy – Třinec: 49°40′39′′N / 18°40′15′′E – Galerie KD Trisia.
Między czasem
Opowiadam o rzeczach, które wydarzyły się między 400 milionów lat temu a 2022 rokiem.
Zachęcam do spaceru po Trzyńcu, odkrycia jego najstarszych zabytków. Wiemy, że pierwsza pisemna wzmianka o tym miejscu pochodzi z 1461 roku, została wtedy założona Wieś Trzyniec, wiemy, że 11 grudnia 1930 roku na mocy dekretu rządu Republiki Czechosłowackiej Trzyniec został awansowany na miasto, ale czy wiemy, że najstarsze zabytki Trzyńca liczą sobie nie setki, ale miliony lat? Zabytki te znajdują się w Domu Kultury (Kulturní dům v Třinci – KD Trisia), jego posadzka wyłożona jest naturalnym kamieniem, który tworzył się miliony lat temu, w dawnych okresach dziejów Ziemi, gdy okolice Trzyńca przypominały wybrzeża Australii, Kalifornii i Palestyny. Kamień to brązowo-brunatny i szary wapień, w którym łatwo można znaleźć skamieniałości – szczątki zwierząt pochodzenia morskiego z okresu od dewonu do końca kredy, a więc blisko 400 mln lat temu. Najprawdopodobniej są to: goniatyty, klymenie, ceratyty, albo amonity właściwe należące do grupy amonitowatych – podgromady wymarłych głowonogów, przeważnie o symetrycznej, płaskospiralnej skorupie, czasami posiadające nietypowe kształty, np. prostej muszli, spirali zwiniętej w pionie, spirali o niestykających się skrętach. Nie dotarłam do wiadomości, skąd pochodzi wapień, którym wyłożona jest posadzka Domu Kultury w Trzyńcu, ale jest całkiem prawdopodobne, że wykonana została z wapienia z Polski, np. z Dębnika, Morawicy lub okolic Kielc, nazywanego często, choć niepoprawnie „marmurem świętokrzyskim”. Tylko w wapieniach znajdują się liczne skamieniałości, nie ma ich w skałach przeobrażonych, do których zaliczany jest marmur.
Aby odkryć pamiątki sprzed milionów lat ukryte w kamiennej posadzce wystarczy spędzić parę minut w DK Trisia, długość trasy wynosi kilkanaście metrów,a do tego obiekty te dostępne są do zwiedzania bez biletów.
Między obrazem a tekstem
W moim przewodniku po Trzyńcu ważne miejsce zajmują wybrani artyści związani z tym miejscem, zaliczani do tzw. śląskich konceptualistów: Karel Adamus, Jan Wojnar, Milan Lasota i Dáša Lasotová. Wystawa stała się dla mnie dobrą okazją do poznania twórczości tak wybitnych indywidualistów, których połączyła konceptualna płaszczyzna wypowiedzi. Mój artystyczny dialog z poszczególnymi artystami jest różny. Próbuję zaznaczyć ślady ich obecności w analizowanym przeze mnie temacie: Pamięć kamienia.
Jana Wojnara nie bez powodu zalicza się do inicjatorów czeskiej sztuki konceptualnej, to za jego sprawą tylu wspaniałych artystów zamieszkało i tworzyło w Trzyńcu. Sztuka Jana Wojnara jest dla mnie wielkim odkryciem. Z ogromu prac z jego dorobku wybrałam cykl Mřižková báseń, w którym zapis stanowią: pomięta, zgięta czy wycięta kartka papieru, odcisk, dotyk lub ślady pigmentów naturalnych. Czuję ogromną pokrewność tych prac z moimi ostatnimi realizacjami z cyklu Archeologia z mojej szuflady, dlatego zainspirowały mnie do dopisania kolejnej wersji, którą nazwałam Biała kartka.
Obraz i tekst funkcjonują w pracach Karela Adamusa w różnych konfiguracjach, od początku twórczości związany jest z poezją wizualną i eksperymentalną, ja odkrywam w jego sztuce ważne tropy, słowa–klucze: czas, proces, kontynuacja, trwanie i zmienność. Spisuję Tomik poezji, w którym zostawiam miejsce dla jego słów z książki Miękkie dno:
wiedzieć czy nie wiedzieć, co jest więcej?
wrócić lub odejść, co jest lepsze?
strach przed śmiercią czy pragnienie śmierci, co jest gorsze?
W twórczości Milana Lasoty na pierwszy plan wysuwa się relacja między środkami wyrazu a treścią prac, zapisy gestów dłoni połączone są zawsze ze znaczeniami jakie one z sobą niosą. Moje prace Dotykanie świata inspirowane są pracami z cykli: Drzewo życia i Niepokój rozwoju, w który artysta odciskał swoje dłonie z zaproszonymi do tego działania osobami.
Dáša Lasotová, to jedyna artystka z tego grona, którą miałam szczęście poznać, dlatego mój dialog z jej twórczością jest szczególny. Bliski mi jest jej „osobisty konceptualizm” wzbogacony liryczną artykulacją. Dedykuję jej prace, które nazwałam Opadające liście pewnego drzewa z ogrodu Dasy.I to nie przypadek, że tym drzewem jest miłorząb, który uważany jest za najstarsze i najodporniejsze drzewo świata. To niezwykłe drzewo pojawiło się przed erą dinozaurów i przetrwało do dziś pomimo wielkich zmian klimatycznych, ruchów kontynentów i wielu innych niesprzyjających czynników.
Praca nad wystawą była dla mnie ważną lekcją z zakresu geologii i historii sztuki, Pamięć kamienia to nowa odsłona mojego czasopisania.
Pukam do drzwi kamienia.
– To ja, wpuść mnie.
Chcę wejść do twego wnętrza,
Rozejrzeć się dokoła,
Nabrać ciebie jak tchu.
(W. Szymborska, Rozmowa z kamieniem)
Dyrektor Muzeum Ziemi Chełmskiej im. Wiktora Ambroziewicza w Chełmie zaprasza 27 kwietnia o godz. 18:00 na otwarcie wystawy „Marcin Berdyszak interwencje, relacje, dialogi”
Wystawa potrwa do 7 sierpnia 2022 r
Galeria Wieża Ciśnień w Koninie zaprasza na wernisaż prac „Między słowami” autorstwa Joanny Imielskiej. Wystawa potrwa do 29 kwietnia.