BWA Galeria Sztuki w Olsztynie zaprasza dnia 15 października na wernisaż wystawy prac „Czasopisanie” Joanny Imielskiej wraz z oprowadzeniem autorskim. Wystawa potrwa do 14 listopada. Przewodnim motywem retrospektywej wystawy będzie refleksja o naturze czasu, zarówno tego w planie osobistym, jak i w szerszych kontekstach obejmujących przemijanie, odradzanie, medytację, cykliczność, czy też archetypiczność.
Joanna Imielska o swojej nowej wystawie powiedziała, że
wszystko zaczęło się w 2001 roku od cyklu rysunków, który zatytułowałam Czas (2001–2017). Wykorzystałam w nich cykliczność czasu, kolejne fazy przemijania i odradzania, ale ostatecznie wybrałam liniową naturę czasu, jego ciągłość, zmienność i nieprzewidywalność. I tak jak w Heraklitowej rzece „nic dwa razy się nie zdarza”, mój czas jest dynamiczny, nie można go zatrzymać ani odwrócić.
Kolejną odsłoną czasu są Labirynty (2008–2012), w których próbuję znaleźć równowagę między naturą a kulturą. Labirynt jest dla mnie pojęciem wieloznacznym, po części magicznym i przez to niezwykle fascynującym, labiryntowi towarzyszy nieustanny element gry, a wybór dróg stanowi ekscytującą i niepozbawioną strachu wędrówkę. W moich labiryntach podróżuję naprawdę, wybieram drogi, podejmuję decyzje – czy słuszne, nigdy się nie dowiem.
W pracach zatytułowanych 24 godziny (2010) i Zapisane godziny (2011–2013) interesuje mnie mój własny, wewnętrzny czas. Prześladuje mnie świadomość ciągłego ruchu i ta niemożliwość zatrzymania zegarów… Czas przyśpiesza coraz bardziej, precyzyjnie odmierza jednostki: godziny, minuty, sekundy, setne sekundy, a nawet tysięczne. Moje zegary nie posiadają cyfr i wskazówek, są obiektami pokazowymi, w które wprowadziłam różne rodzaje linii: zapisy EKG, rytmu snu, listy ujawniające niepowtarzalny indywidualny charakter pisma ich autorów. Nie jest tu ważne słowo, bardzo świadomie stosuję lustrzane odbicie tego zapisu, aby tekst nie był czytelny. Zapisane godziny przybierają postać układów dynamicznych, kalejdoskopów, w których każdy element podlega prawu zmienności i nieprzewidywalności.
W pracach z cyklu Sztuka czy sztuczki (2016–2017) nasz ludzki czas staje się dla mnie pojęciem zbyt wąskim; konfrontuję go z czasem kosmicznym, wyobrażam sobie, że gdzieś w przestrzeni kosmicznej istnieją światy równoległe, moja teoria brzmi: A jednak Ziemia posiada swoje odbicie we Wszechświecie. Zastosowałam w tych pracach prostą sztuczkę – odbicie za pomocą kalki, która pozwoliła mi zwielokrotnić byty, jednak czytelność ich zanika wraz z piątą odbitką. W pracach O niepamięci i Krótka pamięć poruszam problem słabnięcia i wygaszania naszej pamięci. Psychologiczna strzałka czasu wyznacza kierunek prac, nawiązuje do czasu jednokierunkowego, asymetrycznego i nieodwracalnego, jednoznacznie płynie od przeszłości do przyszłości, nigdy odwrotnie.
„Cóż to bowiem znaczy opisać miejsce? Trzeba oczywiście oddać całą jego fizyczną namacalność – jego kształt, obraz, światło, zapach, barwę powietrza, kolor ziemi, przeźroczystość nieba; trzeba umiejscowić je w szerszej przestrzeni, ulokować na mapach. Lecz nawet wtedy, gdy wyłoni się obraz najbardziej drobiazgowy, szybko okaże się niewystarczający, ponieważ będzie statyczny i niezmienny. Dlatego należy podjąć następny krok i przydać miejscu czas – wtedy dopiero opowieść ruszy z kopyta, a miejsce ożyje”. (O. Tokarczuk, Moment niedźwiedzia)
Są miejsca, do których wielokrotnie powracam. Miastem moich powrotów jest między innymi czeska Ostrawa. Urzekło mnie to miasto, o którym Jaromir Nohavica śpiewa: „gorzkie miasto”, „czarna gwiazda”, „czarne serce”, ale jednak w tym mieście „wypełnia się jego los”. Ostrawa stała się inspiracją dla moich prac, sejsmograficzne zapisy otrzymane z Obserwatorium Astronomicznego i Planetarium im. Johanna Palisy w Ostrawie potraktowałam jako swoiste wykresy EKG Ostrawy, na które naniosłam tkankę miasta, zawarłam w nich własny system znaków – rebusy i zaprosiłam do ich odczytania.
Szanghaj to kolejne miejsce zaznaczone na mapie moich podróży (2016), napisałam pamiętnik z osiemnastu dni spędzonych w tym mieście. W pracach z cyklu Szanghaj nawiązuję do sztuki Chin, do kaligrafii, czerni chińskiego tuszu i czerwieni pieczęci.
Jestem pod ogromnym wrażeniem Nowego Jorku. W latach 2017-2018 powstały prace, które w swojej koncepcji nawiązują do kartek pocztowych wysyłanych z podróży. Są to rysunki, akwarele, kolaże, w których bardzo ważną rolę odgrywają teksty: moje notatki oraz informacje zaczerpnięte z przewodników i książek o Nowym Jorku.
Książka Filipa Springera Miedzianka. Historia znikania zachęciła mnie do poznania tego miejsca. „Miedzianka to nazwa miasta na Dolnym Śląsku, wzniesionego nad złożami rud metali – od srebra i miedzi począwszy, a na radioaktywnych skończywszy. Miasta, które zniknęło z powierzchni ziemi”. Za pomocą kolorystyki opowiedziałam historię tego „nieistniejącego miasta, jego zielonych złóż, ceglano-czerwonawej zabudowy, zieleni, którą zarósł każdy ślad po Miedziance”… (E. Urbańska, Czasopisanie)
Kolor w moich obrazach traktuję z czułością, każdy jego odcień określa rodzaj emocji, ma działać na zmysły, porażać wzrok Tęczowym, ma smakować jak egzotyczne owoce w upalne lato, kiedy temperatura sięga 39 stopni i nie pozwala zasnąć. Symbolika form geometrycznych ujawnia się Między 45 a 90 i w strukturach Czasopisania”. Mikrokosmosy (2013–2016) nawiązują do geometrii i sztuki optycznej. Poprzez swoje efekty świetlne i dynamiczne dotykają nieskończoności przestrzeni i czasu.
W 2019 roku pojawił się kolejny wątek zanurzony w moim „czasopisaniu”, nazwałam go Archeologią z mojej szuflady, spotykają się w nim różne czasy, przestrzenie i pamięci.
Dawne przedmioty: listy, książki, notatniki, zeszyty, dokumenty, po latach nabierają szczególnej wartości, ukryte jest w nich zadziwiające piękno, okruchy życia, jakaś cząstka osoby, która je wykonała lub używała, zapach nienależący do tu i teraz, kolor zżółkniętej kartki, patyna, rdza… Wydobywam z chaosu rzeczy odnalezionych te najważniejsze dla mnie, poznaję ich historię, nadaję im nowe znaczenia, nowy sens, obdarzam „nieskończonym potencjałem zmiany”, poprzez najnowsze prace chcę stworzyć moje własne opowiadanie o bliskich mi ludziach i miejscach „do trwań jej niegdysiejszych mieszkańców dolepiam moje trwanie, na ich śladach odciskam swój ślad – tworzę teraźniejszość dla tych, którzy nadejdą po mnie. Każda teraźniejszość bowiem, czy obecna, czy przyszła, twierdzi francuski archeolog Laurent Olivier, «składa się zasadniczo z palimpsestu wszystkich trwań z przeszłości, które zostały zapisane w materii»”. (M. Sznajderman, Pusty las)
Comments are closed.